Niespełna rok temu zdecydowałam się na krok milowy w moim życiu. Postanowiłam, że chcę podążyć drogą, którą miałam w sercu od wielu, wielu lat. Efektem tej decyzji jest m.in. blog, na którym czytasz ten wpis. Od tego czasu to, co zaczęło się manifestować w moim życiu, można już tylko ująć jednym słowem… magia. Dziś są moje 36. urodziny. W tym dniu chciałabym się z Tobą, drogi Czytelniku, podzielić tym, co okryłam w sobie w ostatnim roku. Być może moje odkrycia zainspirują Cię do własnych poszukiwań.

1. Mówienie o tym, co trudne, może leczyć rany

27 kwietnia 2020 roku, w środku pandemii, poczułam ogromną potrzebę mówienia, o tym, co jest we mnie, więc zaczęłam pisać. Plan był taki, że piszę dla siebie. Przez myśl mi nie przeszło, że kiedy zacznę, moje teksty przeczyta ktoś więcej niż moja najbliższa rodzina, mój listonosz, sąsiad i kilku bliskich znajomych. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że moje wpisy czytają setki osób. Najbardziej niesamowitym efektem mojego pisania, który poczułam bardzo szybko, były wiadomości, które można zamknąć w jednym zdaniu: „Dziękuję, że to napisałaś, dałaś mi siłę”. Pewnie Cię nie zdziwię, gdy powiem, że ten efekt był dwukierunkowy. Mnie także każda taka wiadomość dodawała skrzydeł. 30 kwietnia, czyli 3 dni po starcie bloga, zaczęłam nadawać transmisje live na Facebooku, w których do dziś poruszam bliskie mi tematy, komunikując z poziomu serca. Zrealizowałam 44 odcinki. I po każdym z nich wiadomości nadal spływały. Możesz teraz myśleć: „Po co ona mi to opowiada?”. A robię to, bo przez ostatni rok dotarło do mnie, że przez większość życia nie miałam w sobie zgody na to, by mówić o wielu sprawach, ze strachu przed tym, jak zostanę odebrana. I kiedy znalazłam w sobie na to odwagę, okazało się, że tym, co mówię, przynoszę wsparcie i ulgę wielu osobom, które przechodzą coś podobnego, i które czują się w tym osamotnione. Jak napisała dziś na Facebooku moja koleżanka Kamila Cyran-Mnich: „Możemy być dla innych uzdrawiającym doświadczeniem”.

2. Mądre pytania dają wolność

Ostatni rok w dużej mierze poświęciłam rozwojowi. Chyba nie było dotąd takiego roku w moim życiu, podczas którego nauczyłam się tak wiele o sobie i o świecie. Jak pokazuje test motywacji RMP, jestem osobą mega ciekawą siebie i wszystkiego, co dookoła mnie. Dlatego ogromnie dużo czytam i rozmawiam. Można powiedzieć, że chłonę świat. W tym roku jednak odkryłam jeszcze jedną supermoc. I jest to moc zadawania pytań. W październiku ubiegłego roku zaczęłam nową drogę, rozpoczęłam studia coachingowe. I właśnie podczas tych studiów poczułam namacalnie, jak dobre pytanie może wiele zmienić w życiu każdego człowieka. Jako trener, szkoleniowiec i człowiek chcący się nieustająco dzielić, non stop nadaję. Z taką formą przekazu utożsamiłam się już dawno, ale uczucie, jakie daje mi dziś możliwość zadania tego właściwego pytania, sobie czy komuś, jest nieporównywalna z monologiem. Przez ostatnie lata, w trudnych sytuacjach, nieświadomie, zadawałam sobie coachingowe pytanie, a brzmi ono: „Czy to będzie miało znaczenie za 5 lat?”.  To pytanie pozwalało mi się zdystansować do tego, co podsycone emocjami, mogło się wydawać gorsze niż w rzeczywistości. Teraz, do tego pytania dołącza najważniejsze dla mnie pytanie tego roku:

Co by zrobiła Twoja wolność (Twoja życiowa wartość)?

3. Jestem cholernie odważna!

Ten rok, nietypowy, ale jakże ważny, kiedy cały świat zwolnił, przyniósł mi refleksję. Mam w sobie ogromną ilość odwagi i każdego dnia znajduję jej w sobie jeszcze więcej. Myślę, że wielu ludzi chce żyć w odwadze. Ja całe życie przyglądałam się innym, zazdroszcząc im ich odwagi, to pewne! I miałam w tym wszystkim mocno „przeromantyzowaną” wizję tego, czym odwaga jest. Widziałam tylko czubek góry lodowej, sukcesy i efekt końcowy. 3 lata temu trafiłam na książki Brene Brown. Dopiero jej badania pokazały mi, czym jest prawdziwa odwaga. A jest nią przyzwolenie na niewygodę i działanie mimo lęku. Ten rok, zatrzymanie i mocna refleksja nad moim życiem pozwoliły mi na to, by dojrzeć w sobie potężną odwagę, która stała się moją życiową wartością! Dziś, na mojej arenie jest we mnie nie tylko dążenie do wygranej. Jest tam przede wszystkim zgoda na upadek.

Jeśli symbolika areny jest Ci obca, zachęcam Cię do sięgnięcia po ten wpis blogowy, w którym lepiej wyjaśniam koncepcję odwagi stworzoną przez Brene Brown.

4. Wrażliwość jest moją siłą

To, co dla wielu osób może być słabe, dla mnie jest moją największą siłą. Pamiętam wstyd, jaki czułam latami, kryjąc łzy czy próbując powstrzymać drżącą brodę, kiedy coś we mnie pękało. Byłam przekonana, że świat nie chce ludzi takich jak ja. Chowałam więc siebie pod zbroją, która miała sprawić, że nikt nie zobaczy mojej prawdziwej natury. I tak, przez lata, nawet ludzie mi bliscy nie znali prawdziwej mnie. Pamiętam dzień, kiedy dotarło do mnie, że nie znoszę w ludziach sztuczności, i moment, w którym zrozumiałam, że tak naprawdę muszę nie znosić samej siebie, bo też udaję. Miałam ciarki na całym ciele. Skoro to, co kocham w ludziach najbardziej, czyli ich autentyczność, powoduje, że mogę z nimi budować cudowne, głębokie relacje, to czemu sama się chowam? Odwaga pomogła mi się otworzyć i robię to po dziś dzień, każdego dnia ściągając z siebie kolejną warstwę ochronną. Nie zapomnę, kiedy jesienią ubiegłego roku, od kilku cudownych czytelniczek i widzek usłyszałam zdanie: „Nie zmieniaj się”. Moje serce stopniało. Zaakceptowanie siebie taką, jaką jestem, było jednym z najważniejszych etapów mojego własnego rozwoju. I właśnie to poczucie, że jestem wystarczająca, jaka jestem, dało mi przestrzeń, by czerpać siłę z mojej wrażliwości.

5. Spokój i bezruch mnie koją

Moja terapeutka zadała mi kiedyś bardzo ważne pytanie (pytanie dające wolność): „Czy przypadkiem to nie jest tak, że pracując tak dużo, uciekasz od tego, co w Tobie?”. Usłyszenie tego zdania bolało. W pierwszym odruchu zaprzeczyłam. Nieeeee. Przecież ja pracuję, bo lubię, czasem muszę. Ale ziarno zostało zasiane. A potem przyszedł moment integracji z prawdą we mnie. Uciekałam. Aż się za mną kurzyło. Rok 2019 był dla mnie momentem mocnego przebudowywania swojego życia zawodowego i znajdowania przestrzeni dla siebie. I kiedy wydawało mi się, że już nic więcej nie może mnie zdziwić, nadeszła pandemia. Pierwszych kilka miesięcy byłam w bardzo mocnym trybie działania. Dziś już wiem, że tak próbowałam radzić sobie z lękiem, który wielu z nas odczuwało. Kiedy ten największy lęk minął, potrzebowałam balansu i poczułam potrzebę bezruchu. Chwila z oddechem, poranna medytacja, spacer po lesie, praktyka jogi nidry. Każda z tych praktyk dawała mi siłę, ładowała moje baterie jak nic innego. Jesienią ubiegłego roku skończyłam kurs uważności MBSR, a praktyka medytacji stała się już dla mnie codziennym nawykiem. Mogę powiedzieć, że mój lubiący zastrzyki dopaminy mózg (które dostawał podczas realizowania zadań) powoli nauczył się zupełnie nowego doznania. Ukojenia.

6. Moją życiową drogą jest uczenie innych, jak być dobrym dla samych siebie!

W mojej drodze odkrywania samej siebie, moimi wiernymi towarzyszami były nie tylko odwaga, wrażliwość i spokój. Była to też umiejętność obdarowywania siebie życzliwością i dbania o swoje potrzeby, czyli tak zwany self-care. W tej drodze nauczyłam się, że:

  • kiedy nic nie robię, uczę się o sobie najwięcej,
  • kiedy mówię o tym, co czuję – świat lepiej rozumie, czego potrzebuję,
  • kiedy jest mi źle, nie oznacza to, że coś ze mną nie tak,
  • kiedy mój wewnętrzny krytyk mnie strofuje, wystarczy, że go zauważę i mentalnie przytulę, a wszystko, co niewspierające, traci na sile,
  • kiedy mówię innym ludziom, czego potrzebuję, oni dają mi wsparcie i życzliwość,
  • kiedy komunikuję z poziomu autentyczności, buduję piękne relacje z innymi,
  • kiedy pozwalam sobie na odpoczynek, jestem bardziej sprawcza,
  • kiedy jestem sama ze sobą, jest mi dobrze!

Nie wiem, czy się już kiedyś spotkaliśmy, czy może nasze spotkanie dopiero przed nami, ale mam nadzieję, że to spotkanie kiedyś nadejdzie. W tym ważnym dla mnie dniu, moim życzeniem jest to, by każda osoba, z którą przyjdzie mi się spotkać, nie ma znaczenia, czy wirtualnie, czy w świecie rzeczywistym, poczuła się otulona i zaopiekowana. I nie musimy czekać, aż dadzą nam to inni. Każdy z nas może dać to wszystko sobie samemu.

Obyś był/była dla siebie życzliwy/-a.

Ściskam Cię
Magda

Zapraszam Cię na moje szkolenie: