Stoję na sali warsztatowej w wyciągniętym dresie. Od kilku tygodni biłam się z myślami, czy jestem gotowa, żeby się odważyć na to doświadczenie. Warsztat terapeutyczny, brzmi jak coś, czego potrzebuję. Jednak wizja tego, że jadę do obcego miejsca, do niemal obcych ludzi, by się „otworzyć emocjonalnie”, porażała mnie. Zdecydowałam, że jadę. Prowadzący warsztat wydali polecenie: dobierzcie się w pary, chwyćcie za dwa końce skręconego ręcznika, a następnie ciągnijcie go w swoją stronę tak mocno jak potraficie, patrząc swojej partnerce w oczy, krzycząc przy tym: MOJE! Zaczynamy ćwiczenie. Wczuwam się na 200%. Wpadam niemal w stan flow. Powtarzamy ćwiczenie 2, 3 razy. Za każdym razem przeciągam ręcznikiem swoją partnerkę na moją stronę i wygrywam tę „walkę”. Czuję euforię. Jestem totalnie zaskoczona tym, co się ze mną dzieje. Kiedy wracam niejako świadomością na salę, uzmysławiam sobie jednak, że nie wszyscy czują to samo co ja. Część uczestniczek warsztatu jest mocno wkurzona. Prowadzący warsztat pytają uczestniczki o odczucia z ćwiczenia i zaczyna się bardzo intensywna dyskusja. Uczestniczki mówią: „To ćwiczenie było trudne”, „nie miałam ochoty go wykonywać”. Na pytanie prowadzących, skąd te odczucia, pada w zasadzie jedna odpowiedź:  – To ćwiczenie zakłada, że mam zrobić coś wbrew mojej naturze.  – Czyli co? – pyta prowadzący. – Być złą, wkurzoną.

Często słyszę, że złość jest negatywną emocją. W wielu domach nie ma zgody na złość. Często dzieci wychodzą ze swoich rodzinnych pieleszy z przekonaniem, że nie wolno się im złościć. Ja mam wrażenie, że od kiedy rozpoczęłam proces terapii, złość jest jedną z emocji, jaka towarzyszy mi najczęściej. Ale prawa jest taka, że ona była ze mną zawsze. Dopiero teraz zaczęłam ją dostrzegać. Przez lata nie zauważałam swojej złości, a kiedy już nie dało się jej ukryć, wywoływała we mnie poczucie winy, wstydu. Grzeczne dziewczynki nie powinny być wkurzone, prawda? Złość piękności szkodzi – mówili! Czasem wydaje nam się, że nie odczuwamy złości, jednak na pewno jej doświadczamy. Zdarzyło Ci się pewnie nie raz, że ktoś zrobił Ci awanturę w sklepie lub trąbił na Ciebie jak opętany, kiedy jechałeś ulicą autem. Takie zachowania najczęściej przejawiają ludzie, którzy nie do końca uświadamiają sobie, że czują złość i przeradza się ona w agresję, często słowną. Ludzie w takim stanie często przekonują swoje otoczenie (i siebie), że wszystko jest z u nich super. Znam to aż za dobrze. Ja jednak dla odmiany prezentuję odmienny schemat złości. Zapadam się w sobie.

Mam tego dość! Dajcie mi wszyscy święty spokój. Chcę się schować przed całym światem. Mam ochotę na to, by już nigdy więcej nikt ode mnie niczego nie chciał. To moje standardowe „memy myślowe” w złości. Nie ma znaczenia, czy złość wywołuje agresję, czy jest chowana wewnątrz (jak w moim przypadku). Jeśli jej sobie jej nie uświadamiamy i nie rozumiemy, skąd się ona bierze, staje się ona brzemieniem. Tak było ze mną. Często swoją złość uzmysławiałam sobie dopiero, kiedy zaczynała mnie bardzo boleć głowa lub brzuch. To było właśnie to doświadczanie mojej złości, z której istnienia nie zdawałam sobie sprawy. W moim przypadku przełom nastąpił na terapii. Dopiero w gabinecie terapeutycznym dotarło do mnie, że całkiem nieźle zautomatyzowałam proces przekonywania siebie, że wszystko jest suuuuper.  Terapia uzmysłowiła mi, że żyję w przekonaniu, że nie wolno mi się złościć i że ludzie w koło mnie nie zaakceptują mnie takiej. To, co dziś wiem, to że:

Dzięki złości wiele możemy się o sobie dowiedzieć.

Danuta Golec

Złość tak naprawdę jest informacją, że czujemy, iż nasze granice zostały naruszone lub nasze potrzeby nie zostały zaspokojone. Zobacz, jak takie podejście do tematu złości wiele może odmienić. To, że jestem zła, nie oznacza, że jestem dosłownie zła. Oznacz tylko, że ktoś przekroczył moje granice lub sprawił, że nie poczułam się ważna. Ta zmiana paradygmatu problemu złości dała mi ogromne poczucie ulgi. Głęboko wierzę w to, że nie da się zmienić czegoś, czego nie jesteśmy świadomi. Moment, w którym zaczęłam dostrzegać swoją złość, pozwolił mi na wychwytywanie momentów, w których się „uruchamiam”. Sytuacje, w których najczęściej odczuwam złość, to kiedy:

  • ktoś mi przerywa (moją pracę, kiedy mówię),
  • kiedy wkładam dużo siły i energii w coś, co na końcu ląduje w koszu,
  • kiedy ludzie wkoło mnie są nieempatyczni i nie zwracają na mnie, lub innych, uwagi,
  • kiedy ktoś marnuje mój czas,
  • kiedy ktoś narzuca mi ramy, procedury – ogranicza moją wolność,
  • kiedy coś muszę, a nie rozumiem, dlaczego mam to zrobić,
  • kiedy ludzie naruszają moje wartości.

I kiedy tak patrzę na listę powyżej, myślę, że gdybym miała ująć jednym zdaniem, co mnie wkurza, to musiałabym Ci napisać coś, co wymaga ode mnie ogromnej odwagi, nie jest proste, by powiedzieć to światu.

Czuję się zła, kiedy nie jestem dla innych ważna.

Życzę sobie samej, by częściej starczało mi odwagi na bycie w prawdzie emocjonalnej. Chciałabym zawsze, kiedy tak czuję, umieć powiedzieć komuś: „Jestem zła na Ciebie”. A potem chciałabym umieć tę złość z siebie wyrzucić. To, że nie komunikuję trudnych emocji, sprawia, że tracę zaufanie do siebie i zaczynam być zła sama na siebie. A to uczucie jest mocno destrukcyjne, nie powstaje z niego nic dobrego. Dlatego każdego dnia walczę sama ze sobą, by zdobywać się na odwagę mówienia o tym, co mnie wkurza, ludziom, którzy sprawili, że tak się poczułam. To nie jest proste. Te lekcję cały czas dopiero odrabiam. Z pewnością dam radę! Jestem Ci wdzięczna, że mogłam się tym z Tobą dziś podzielić. A jeśli chcesz popracować nad swoimi emocjami to zapraszam Cię do mojego szkolenia: